Pytanie o możliwość przyjaźni kleryka czy księdza z kobietą jest jednym z najbardziej klasycznych zagadnień towarzyszących formacji. Gdy mozolnie szukamy odpowiedzi, odkrywamy coraz to nowe problemy, których rozważenie wydaje się być nieodzowne, aby wyniki poszukiwań były zadowalające nie tylko dla niespokojnych teoretyków tego zagadnienia. Wszystko jednak utonie w niekończących się rozważaniach, wieloznaczności pojęć, gdy zabraknie dialogu. Wszystko to, co chciałbym powiedzieć, jest tylko zachętą, impulsem do rozmów. To, co wielkie, rozwija się w dialogu. Zdolność do dialogu objawia zdolność do przyjaźni. Ten, kto nie potrafi rozmawiać o swoich przyjaźniach albo o ich braku, skazuje się na ryzykowną tułaczkę. Za czarującym słowem „przyjaźń” odsłania się – często po latach – rozczarowująca forma niszczącej nieprzyjaźni.
„Nazwałem was przyjaciółmi”
Chrystus powiedział do swoich uczniów: „Już was nie nazywam sługami, (...) ale nazwałem was przyjaciółmi” (J 15,15). On wychowuje uczniów do przyjaźni. Bóg chce być przyjacielem człowieka i dlatego przeprowadza go z naznaczonej lękiem postawy sługi-niewolnika do doświadczenia przyjaźni. Można powiedzieć, że zdolność do niej jest jednym z owoców odkupienia. Proces formacji uczniów zmierza ku zdolności do przyjaźni z Bogiem i człowiekiem. Kleryk, ksiądz rozwija się poprawnie tylko w doświadczeniu przyjaźni. Tylko ten, kto sam jej doświadcza, potrafi być zaczynem chrześcijańskich wspólnot. Życie kapłańskie bez tego doświadczenia jest kulawe i zagrożone, prowadzi w najlepszym wypadku do zdziwaczenia.
Dar klerycko-kapłańskich przyjaźni współtworzą również kobiety. Formacja więc powinna zmierzać także do zdolności przyjaźni z kobietą. Celibat nie jest rezygnacją z kobiety, ucieczką od niej, aby udowodnić światu, Kościołowi świętemu, że mężczyzna wytrzyma bez kobiety. Byłaby to straszna, niepochodząca od Boga pycha. Kapłaństwo wiąże się z rezygnacją z jednej z form relacji do kobiety – relacji małżeńskiej i tego wszystkiego, co wiąże się z małżeństwem. Małżeństwo jednak nie jest jedyną formą miłości do kobiety!
Powołanie do kapłaństwa jest powołaniem do miłości. W dniu święceń kapłańskich Chrystus zapyta cię: „Czy chcesz kochać więcej aniżeli ci? Czy chcesz kochać kobiety więcej aniżeli ci?”. Kleryk, który nie chce i nie potrafi kochać kobiety „więcej aniżeli ci”, jest niezdolny do kapłaństwa i celibatu. Jednym z największych zagrożeń celibatu jest brak dojrzałych, przyjacielskich więzi z kobietami. „To był taki dobry ksiądz, nigdy nie spojrzał na niewiastę” – opowiada przejęta kobieta. Raz spojrzał i odszedł.
W rozumieniu Chrystusa przyjaźń jest najgłębszą formą miłości, nieosiągalną bez osobistej, odkupieńczej więzi z Bogiem. Chrystus jest żywą definicją, kształtującą formą przyjaźni. Pierwszą cechą przyjaźni jest to, że ma ona określoną logikę – teologikę: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję” (J 15,14). Przyjaźni – także z kobietą – trzeba się uczyć, zachowując reguły, które nie są tylko produktem fantazji zakochanego duchownego.
Przyjaźń uczniów
Chrystus powołuje Dwunastu i wprowadza ich w tajemnicę przyjacielskich więzi. Chociaż Jemu i uczniom towarzyszą kobiety (wymienione w Ewangelii według św. Łukasza po imieniu), to więź pomiędzy uczniami jest wyraźnie wyeksponowana.
Uważam, że istotnym warunkiem dojrzałych relacji kleryka czy księdza z kobietą jest trwanie w dojrzałych przyjaźniach z innymi klerykami i księżmi. Pierwsze pytanie, jakie być może należałoby postawić duchownemu pytającemu o możliwość przyjaźni z kobietą, powinno dotyczyć jego więzi z innymi kapłanami.
Przyjaźń uczniów nie jest łatwa, określają ją natomiast jasne reguły. Ich znajomość i zdolność do ich zachowania jest podstawą przyjaźni, także z kobietą. Niektóre z nich chciałbym tu wymienić:
- Przyjaźń jest z Boga i zdolność do niej wzrasta wraz ze zdrową duchowością.
- Przyjaźń jest wzajemnym towarzyszeniem w podążaniu do celu („Ja jestem drogą”). Jaki cel, takie więzi. Jeżeli więź tworzy się tylko wokół gry w tenisa albo chodzenia po górach, jej jakość nie pretenduje jeszcze do miana przyjaźni. Wielkie przyjaźnie kapłańskie tworzą się na drodze budowania królestwa Bożego, troski o Kościół, a wraz z nią o całą rodzinę ludzką, troski o uobecnianie świętego kapłaństwa. Tam, gdzie dwie osoby przeszkadzają, zagrażają sobie na drodze do tego celu, nie ma przyjaźni.
- Przyjaźń rodzi się z koleżeństwa, znajomości. To nie jest tak, że spotykam nieznajomego i pięć minut później podpisuję z nim dozgonny układ o przyjaźni. Przyjaźń jest darem Boga dla tych, którzy są zdolni do znajomości i trwają w wielu koleżeńskich relacjach. Ona jakby niespostrzeżenie, powoli wyrasta z tych relacji (jak Chrystus przy uczniach idących do Emaus). Przyjaźń jest nieosiągalna dla samotników! To, co samotnicy nazywają przyjaźnią, psycholodzy określają jako symbiotyczny związek, który nie ma szansy przetrwania.
- Przyjaźń nie jest wyłączna (symbiotyczna). Prawdziwa przyjaźń wyrasta ze wspólnoty i buduje wspólnotę, jest otwarta i zaciekawiona obecnością innych osób – ma w sobie coś zapraszającego. Mówiąc obrazowo: gdy dwóch przyjaciół przychodzi do restauracji, siadają przy stoliku czteroosobowym. Przyjaciel cieszy się, gdy ten drugi znajduje nowych przyjaciół. Dar przyjaźni jest jak duży chleb, który nie jest przeznaczony tylko dla dwóch. Jeżeli ktoś ma tylko jednego przyjaciela, należy być ostrożnym ze słowem „przyjaźń”.
- Przyjaźń tworzy się z wzajemnego bogactwa osób. Jest jak zespół muzyczny, którego wartość zależy od talentów poszczególnych osób. Dlatego przyjaciel cieszy się innością drugiego, jego bogactwem – każdy z nich ubogaca drogę do celu. Przyjaźń to współbrzmienie inności.
- Przyjaźń to wzajemna troska o wolność przyjaciela. Tu nie ma przymusu – on nie musi być twoim przyjacielem. On ma prawo odmawiać – nie musi realizować twoich oczekiwań. Przyjaciel pozwala powiedzieć przyjacielowi „nie”. Przyjaźń buduje się także na zdolności do przyjęcia i ofiarowania krytyki.
- Przyjaźń buduje się na zaufaniu, a nie na podejrzliwości i kontroli!
- W przyjaźni ludzie są przy-jaźni. Ujawnienie siebie, swojego „ja” – jaźni, możliwość głębszych rozmów przynależy do tego doświadczenia: „Nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca” (J 15,15). Wszystko to oczywiście otoczone jest konieczną dyskrecją.
- Moim zdaniem przyjaźń wiąże się z doświadczeniem „tak” na całe życie. Przyjaciela nie trzeba koniecznie często widywać, ale przyjaźń pozostaje aż do śmierci. Gdy mówisz, że miałeś przyjaciela, a on żyje, to znaczy, że on nigdy nie był twoim przyjacielem.
Przyjaźń z kobietą
Przyjaźń kleryka czy księdza z kobietą jest darem ubogacającym obie strony. Możliwa jest dla tych, którzy są do niej zdolni. Opiera się na ogólnych regułach przyjaźni przedstawionych wyżej. Są one fundamentem, na którym można budować, respektując również specyficzne reguły relacji ksiądz (kleryk) – kobieta. Niektóre z nich chciałbym tu przedstawić:
- Celibat nie jest rezygnacją z relacji do kobiety. Jest rezygnacją z relacji małżeńskiej. W przyjaźni z kobietą nie można mieszać tych relacji. Celibat nie jest tylko rezygnacją z kontaktów seksualnych! One bowiem nie stanowią jedynego wymiaru życia małżeńskiego. Ksiądz rezygnuje z dozgonnej, wyłącznej relacji, intymności emocjonalnej z jedną kobietą, która zajmowałaby wyjątkowe miejsce pośród innych kobiet. Ksiądz nie wiąże kobiety z sobą, nie „blokuje” jej. Ofiary takich „przyjaźni” często nie wchodzą w związki małżeńskie, pozostając ostatecznie osamotnione. Równie mocno rani kobietę nieodpowiedzialna intymność emocjonalna jak seksualna. Przyjaźń z kobietą to nie jest niekończące się narzeczeństwo.
- O możliwość przyjaźni z kobietą pytają najczęściej zakochani klerycy czy księża. Uczucie zakochania jest wyjątkowo niekorzystnym momentem do tworzenia relacji przyjacielskiej z kobietą. Zakochanie chce związku wyłącznego, narzeczeńsko-małżeńskiego, z którego w celibacie się rezygnuje. W sytuacji zakochania wyjątkowo łatwo jest pomieszać płaszczyzny. Ksiądz mówi wtedy o przyjaźni, a zachowuje się jak narzeczony. Lepiej uczyć się pływać w małym basenie niż w kanale La Manche.
- Przyjaźń z kobietą wyłania się powoli, jakby niespostrzeżenie, z wielu dobrych koleżeńskich znajomości. Taka przyjaźń jest darem Boga dla tych, którzy dojrzale przeżywają relację znajomości z wieloma kobietami.
- Do przyjaźni nie są zdolni ksiądz i kobieta osamotnieni i wygłodzeni emocjonalnie. „Czy mogę mieć przyjaciela w kobiecie?” Tak, jeżeli masz przynajmniej dwanaście dobrych znajomych pośród kobiet. Podobnie kobieta. Jeżeli jedyną, najbliższą osobą jest dla niej ksiądz, mówienie o przyjaźni jest nieporozumieniem. Nie jest tajemnicą, że wokół księży pojawiają się często kobiety samotne, „wygłodzone” brakiem mężczyzny, u których pragnienie przyjaźni miesza się z pragnieniem bycia córką, kochanką, żoną, matką i z ukrytą często niechęcią do mężczyzn i lękiem przed nimi. Niech taka kobieta powoli uczy się dobrych relacji, znajomości z kobietami i z mężczyznami. Osoby wygłodniałe emocjonalnie zakochują się neurotycznie, pytają wtedy o możliwość przyjaźni, a tak naprawdę chcą symbiotycznego związku, który wypali obie strony.
- Jeżeli chcesz budować dojrzałą relację z kobietą, powinieneś wszystkie swoje potrzeby względem niej słyszeć, akceptować i posiadać. To ty masz swoje potrzeby, a nie one mają ciebie. To ty zdecydujesz, co teraz zrobisz: czy je wypełnisz (i w jaki sposób), czy zrezygnujesz z ich zaspokojenia. Myślę tu o potrzebie związku, bezpieczeństwa, akceptacji, przyjęcia, intymności (nie tylko seksualnej), rozmowy itp. To samo dotyczy kobiety. Ona także powinna swoje potrzeby względem mężczyzny słyszeć, akceptować i posiadać. Ksiądz powinien także słyszeć potrzeby kobiety – jedno ucho mieć dla siebie, jedno dla kobiety.
- Do przyjaźni zdolni są ksiądz i kobieta, którzy potrafią odejść nienasyceni. Nazywam to zdolnością żywienia się okruchami. Chrystus powiedział kiedyś do uczniów: „Popatrzcie na ptaki...”. Patrząc na ptaki, można podziwiać ich zdolność do odnajdywania okruchów i zaspokajania nimi swojego głodu. W przyjaźni jest podobnie. Są ludzie, którzy całe życie czekają na piekarnię. Często „umierają” z głodu, a nawet gdy piekarnia się pojawi, jedzą za dużo i cierpią z przejedzenia. Tym okruchem może być ciepłe spojrzenie, pochwała za wygłoszone kazanie, podana dłoń, słowa współczucia, wspólna modlitwa, widokówka z wakacji, wspólnie wypita herbata i kawałek sernika itp. Trzeba umieć wypowiedzieć „sakramentalne” słowa: „Dziękuję za ten «okruch», to ja już sobie pójdę”, i odejść nienasyconym. W przyjaźni trzeba mieć pokorę żywienia się okruchami, ale także ich dawania. Jeżeli ksiądz w imię specyficznie pojętej miłości daje kobiecie zbyt dużo i zbyt szybko, może zrujnować jej życie.
- Przyjaźnie z klerykami i księżmi są podstawą do dojrzałych przyjaźni z osobami świeckimi. Osoby świeckie to nie tylko kobiety. Przyjaźń ze świeckimi mężczyznami, z całymi rodzinami, jest normalną przestrzenią rozwoju przyjaźni z kobietami. Dom Łazarza był dla Chrystusa domem przyjaciela, w którym mieszkały także Marta i Maria.
- Jest rzeczą interesującą, że pytając o możliwość przyjaźni z kobietą, często mamy na uwadze ładne, atrakcyjne rówieśnice. Nie jest chyba rzeczą konieczną przekonywać, że świat kobiet nie ogranicza się tylko do tej grupy osób. Jeżeli kleryk czy ksiądz ma „przyjaciółki” tylko pośród takich kobiet, ukrywa najczęściej za chrześcijańsko zabarwioną teorią ponury egoizm. Wielkim darem dla kleryka czy młodego księdza może być na przykład przyjaźń z dojrzałą emerytowaną nauczycielką czy doświadczoną życiem siostrą zakonną. Takie przyjaźnie mogą ich wzajemnie ubogacić i być dobrą przestrzenią do budowania dojrzałych więzi, także z innymi kobietami.
- Przyjaźń, o której mówi Chrystus, uświęca obie strony. Owocem dojrzałej relacji z kobietą jest większe pragnienie bycia księdzem. Przyjaźń z kobietą nie wyrywa z kapłaństwa, lecz bardziej w nim zakorzenia. Pojawia się głębsze pragnienie modlitwy, troska o parafię, szacunek dla biskupa, zdolność do posłuszeństwa, dbałość o liturgię, spowiedź, troska o dzieci, młodzież, osoby starsze, pragnienie intelektualnego rozwoju itd. Brak tych pragnień może budzić wątpliwość, czy w tym przypadku słowo „przyjaźń” nie zostało nadużyte. Podobnie jest w życiu kobiety. Dojrzała więź z księdzem uświęca jej życie. Dzięki niej kobieta powinna łatwiej znaleźć swojego towarzysza życia. Ksiądz błogosławi takie związki i – jako przyjaciel – strzeże ich intymności. Owocem takich przyjaźni jest większa miłość do męża, gorliwsza troska o dzieci, doświadczenie blasku sensu życia w rodzinie, pragnienie modlitwy, życia duchowego itd. Przyjaźń z kobietą zamężną jest przyjaźnią z całą rodziną. Może czasami dobrze jest zapytać znajomego tej kobiety, narzeczonego czy męża, jak przeżywa waszą przyjaźń. Przykładem księdza – przyjaciela rodziny – jest Adam z dramatu Karola Wojtyły Przed sklepem jubilera. A jeśli kobieta odkrywa powołanie do życia konsekrowanego, samotnego, to dojrzała więź z kapłanem pomaga jej uświęcić się na tej drodze.
- Jeżeli przyjaźń ma swój początek w przyjaźni Boga objawionej w Chrystusie, to sensowne wydaje się pytanie o przyjaźń ze świętymi – także kobietami. Możliwość przyjaźni z Maryją, św. Jadwigą, św. Teresą z Lisieux, św. Edytą Stein jest darem dla księdza. Te święte kobiety są doskonałymi nauczycielkami przyjaźni kapłańskich – także z kobietami, które mozolnie kroczą jeszcze po ziemskich drogach do świętości.
- Jak upewnić się, czy to, co wiąże cię z kobietą, jest dojrzałe, przyjacielskie? Świętość można urzeczywistnić tylko w Kościele. Przejrzysta postawa wobec wspólnoty Kościoła jest sprawdzonym sposobem weryfikacji kapłaństwa. Jeżeli musisz się chować ze swoją „przyjaźnią”, to co to za przyjaźń! Gdyby wszystkie twoje spotkania z kobietami nagrano na taśmę wideo, to czy pokazałbyś te taśmy rektorowi, biskupowi, kierownikowi duchowemu, przyjacielowi? Czy masz taką kasetę, której byś nie pokazał? Czy rozmawiasz o swoich przyjaźniach ze swoimi przyjaciółmi (także osobami świeckimi), znajomymi, kompetentnym kierownikiem duchowym? Ten, kto nie potrafi rozmawiać o swoich przyjaźniach, nie jest do nich zdolny. Dobrze widzimy twarze innych ludzi, ale by zobaczyć swoją, potrzebujemy lustra. Najlepszym lustrem dla naszej twarzy są oczy drugiego człowieka. Od dawna istnieje w Kościele przekonanie, że często jesteśmy mądrzy dla innych, a głupi wobec siebie.
- W budowaniu dojrzałych relacji z kobietami pomaga znajomość kobiety – jej organizmu, psychiki i duchowości. Lektura dobrej literatury o kobiecie pogłębia tę znajomość. Myślę tu przykładowo o książkach Jo Croissant, Sigrid Undset, Stefana Zweiga, Haliny Poświatowskiej, Paula Evdokimowa i wielu innych.
Nierzadkie jest dzisiaj przekonanie, że w naszej kulturze kobiety są coraz mniej kochane. Z jednej strony obserwujemy wyrywanie kobiety z kontekstu rodzinnego, macierzyńskiego, feministyczne koncepcje realizowania kobiecości, gdzie neotyp Xeny Wojowniczki prowadzi kobiety po dziwnych drogach walki – ostatecznie z własnym lękiem. Z drugiej strony uwidacznia się traktowanie kobiety jako „materiału” dla męskiej rozrywki, ubóstwianie kobiecej młodości i chowanie za maską kosmetyków piękna starości, a ostatecznie tajemnicy śmierci kobiety jako oddania, a nie straty życia itd.
W tym kontekście stajesz wobec pytania: Czy chcesz kochać kobiety więcej aniżeli ci? Chrystus ustanowił kapłaństwo także po to, aby kochać kobiety. Ksiądz jest miłośnikiem kobiet, przyjacielem kobiet, a „nikt nie ma miłości większej od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13).
KS. KRZYSZTOF GRZYWOCZ (ur. 1962), kierownik duchowy, rekolekcjonista, wykładowca teologii duchowości na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego; od początku członek Rady Programowej „Pastores”. Zaginął w Alpach Szwajcarskich 17 sierpnia 2017 roku.
Link do Pastores
Link do Bernardinum