„Któryż jest nowoczesny filozof,
z którym warto by pomówić w godzinę śmierci?”
Henryk Elzenberg
1. Z tęsknoty za mistrzem
Relacja mistrz – uczeń należy do grupy najbardziej podstawowych fenomenów w świecie człowieka. Osoba bowiem wzrasta i rozwija się przy innej osobie. Sam kontakt z dziełem człowieka nie wystarczy, aby ukształtowała się szlachetna, dojrzała i twórcza osobowość. Czytanie książek, chodzenie do teatru i inne formy osamotnionego zatroskania nie wypełnia potrzeby relacji osobowej, która jest wydarzeniem elementarnym w procesie dojrzewania człowieka i jego dzieł. Tam, gdzie nie ma mistrza, nie będzie także uczniów. Tam, gdzie nie ma wielkich uczniów, nie będzie wybitnych mistrzów. Osłabienie relacji mistrz – uczeń jest jednocześnie osłabieniem całej kultury – czy wręcz zapowiedzią jej upadku. Rozumienie pojęcia „mistrz” przyjęte jest tu z należnym mu bogactwem, które rozciąga się od oczekiwań względem rodziców, nauczycieli aż po charyzmatyczne postacie, które decydują o rozwoju poszczególnych wymiarów kultury (jak dla przykładu Sokrates w filozofii, Konrad Adenauer w polityce, czy Jan Paweł II w tradycji duchowej). Kultura, która osłabia mistrzów, osłabia siebie.
We współczesnej kulturze często odnajdujemy ślady tęsknoty za mistrzem1. „Kim stałbym się, gdybym Cię nie spotkał – mój Mistrzu Henryku” – pisał Zbigniew Herbert w wierszu Do Henryka Elzenberga w stulecie Jego urodzin2. Tadeusz Różewicz wyznaje: „Szukam nauczyciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok słuch i mowę / niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności”3. Tęsknotę za mistrzem można usłyszeć w filmach Giuseppe Tornatore (Kino Paradiso) czy Kim Ki-Duka (Wiosna, lato, jesień zima… i wiosna). Pascal Mercier w Nocnym pociągu do Lizbony każe wyruszyć swojemu bohaterowi w długą podróż śladami tajemniczego Amadeu Prado. W jego książce protagonista odnajduje zdanie: „Spośród tysiąca naszych doświadczeń, najwyżej tylko jedno wyrażamy naszym językiem, co i tak dokonuje się często przypadkowo i bez należytej troski, na jaką zasługiwałoby to doświadczenie. Pod tymi wszystkimi milczącymi doświadczeniami ukryte są te, które niepostrzeżenie nadają naszemu życiu jego formę, barwę i melodię”4.
Kim jest mistrz? Kto zasługuje na taki zacny tytuł? Jedną z dróg do odkrycia znaczenia tego pojęcia jest rozróżnienie: znawca – autorytet – mistrz. Znawcą jest ten, kto dobrze opanował wiedzę związaną z określoną tematyką, np. znawca filozofii, pedagogiki czy narciarstwa. Na miano autorytetu zasługuje natomiast ten, komu udało się połączyć poznaną teorię z życiem. Nie tylko zna dobrze zagadnienia filozoficzne, ale sam jest filozofem, nie tylko opanował dużą wiedzę z zakresu medycy, ale sam jest dobrym chirurgiem, nie tylko poznał wszystkie zagadnienia związane ze sportem, ale sam jest doświadczonym sportowcem. Mistrzem staje się autorytet, który wprowadza swojego ucznia w jedność wiedzy i doświadczenia (umiejętności). Nie ma mistrzów bez uczniów.
Pośród nich na szczególną uwagę zasługują ci, którzy nazywani są „mistrzami życia”. Pomagają oni odkryć i przyjąć najbardziej podstawowe doświadczenia, które „nadają naszemu życiu jego formę, barwę i melodię”. Mają oni odwagę wyruszyć ze swoim uczniem w podróż do „miejsc”, które określają człowieka – jego znaczenie i przeznaczenie. Nie boją się odsłonić w uczniu zaskakującej przestrzeni (homo abyssus), której poznanie staje się odtąd podstawowym dramatem ich życia. Pośród tych mistrzów na szczególną uwagę zasługuje św. Paweł. Jego nauka i doświadczenie stały się dla wielu pokoleń uczniów istotną inspiracją ich życia.
2. Antropologia
Wędrówka w głąb tajemnicy człowieka prowadzi św. Pawła do przekonania o istnieniu trzech wymiarów antropologicznych. Pisze o tym w Pierwszym Liście do Tesaloniczan: „Sam zaś Bóg pokoju niech uświęca was całych, aby nietknięty duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (1 Tes 5,23)5. Najbardziej „zewnętrzny”, widoczny wymiar człowieka to jego ciało. Wnikliwsza obserwacja tej strefy antropologicznej prowadzi do przekonania, że wyraża ona nie tylko siebie, lecz także świat głębszy – wymiar psychiczny, który potrzebuje narzędzia somatycznego, aby ukazać swoje przesłanie. Poznajemy i rozumiemy świat psychiczny człowieka tylko poprzez przekaz jego ciała.
Dla św. Pawła podróż w głąb człowieka nie kończy się na przestrzeni psychicznej. Przeczuwa on istnienie wymiaru duchowego, który nie jest ani częścią ciała, ani częścią psychiki6. Ta przestrzeń jest początkiem jego działania – służby (zob. Rz 1,9). Duch człowieka jest wymiarem, którego nie można zdefiniować. Tu jest ukryte źródło wszelkich definicji i rozumienia człowieka. Nie ma już w nim innego, głębszego punktu odniesienia, który pozwoliłby na spojrzenie niejako z boku i zdolność definiującą. Duch w człowieku, który wyraża jego istotę, sam nie potrafi uzasadnić i określić siebie – nie potrafi zaświadczyć o sobie (por. Rz 8,16). Co więcej, doświadczenie wędrówki w głąb ducha prowadzi so przekonania, że ta ogromna przestrzeń w człowieku jest pusta. Im bardziej on poznaje siebie, tym bardziej zaskoczony jest wewnętrznym mrokiem, niejasnością – ciemną pustką7. Jaki sens ma wewnętrzna pustka? Czy człowiek jest istotą, której istota jest nieistotna?8 Gdyby pozostać na tym etapie dramatycznej wędrówki, należałoby uznać, że życie człowieka naznaczone jest „duchowością pustki”9.
3. W przestrzeni świątyni
Św. Paweł rozumie pustkę ducha jako przestrzeń sakralną, jako świątynię czekającą na wypełnienie. W Pierwszym Liście do Koryntian pisze: „Czy nie wiecie, że jesteście świątynią Boga?” (1 Kor 3,16). Duch w człowieku to przestrzeń, której nie wypełnia człowiek. Czyni to z niego istotę paradoksalną, ponieważ to, co decyduje o jego istocie, tożsamości, nie jest nim – nie pochodzi z niego. W głębi swojego ducha człowiek przekracza więc siebie samego, otwierając drzwi dla Ducha Bożego: „Czy nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?” (1 Kor 3,16). W swej istocie, w duchu odkrywamy siebie jako istoty fundamentalnie zależne, stworzone z więzi i dla więzi z drugim. Człowiek nie ma więzi, lecz jest więzią. Duch człowieka jest relacją. Próba zanegowania tej prawdy rozpoczyna tragiczny proces depersonalizacji człowieka. Tam, gdzie nie ma zależności, natychmiast rodzą się uzależnienia – ostatecznie od nihilistycznego fundamentalizmu.
Ta relacja nie jest chłodnym uzależnieniem, które skazuje człowieka na zatracenie swojej tożsamości, lecz miłosnym spotkaniem gwarantującym mu odkrycie swojej twarzy. To, co wypełnia ludzkiego ducha, nie jest abstrakcyjną wiedzą o Bogu, Jego obrazem czy nieosobową, duchową mocą, lecz miłością Bożą, która „rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5)10. Ta obecność ukazuje ogrom ludzkiego ducha, który bez obecności Boga pozostaje niejako bezgranicznie pusty. W człowieku, pozostając w przestrzeni tej metafory, jest wtedy więcej pustki niż jego samego. Doświadczając siebie, odczuwa on nieporównywalnie więcej nicości niż „namacalnej” egzystencji. Prowadzi do tragicznej świadomości siebie jako nieistnienia – człowiek jest wtedy bardziej przekonany o śmierci niż o życiu.
Św. Paweł łączy obecność Ducha Świętego z Bożą miłością11. Duch Święty jest bowiem Duchem wzajemnej miłości pomiędzy Ojcem i Synem. Objawienie Ducha odsłania intymny i osobisty charakter tego dialogu. Mówiąc, że człowiek jest w swej głębi świątynią Ducha Świętego, św. Paweł wyraża wiarę w obecność miłości Bożej – dialogu Ojca i Syna w Duchu Świętym. Ponadto Duch dialogu nie jest wyrazem dalekiej sakralnej ogólności, lecz wcielenia i konkretności. Pomiędzy więzią, dialogiem a realną konkretnością istnieje istotny związek. Świat został stworzony w dialogu Ojca i Syna. Wszelki realizm, każda konkretność ma tu swój początek. Analogiczne prawo obserwujemy w świecie ludzkim. Tam, gdzie słabnie duch dialogu, gdzie wzmacnia się izolacja, tam zanika zmysł realności. Tak zaburzona osobowość tworzy iluzje, które osłabiają blask realności świata.
4. W Chrystusie
Co oznacza dla człowieka owa konkretność Ducha Ojca i Syna? Jakim świadectwem wspiera Duch ludzkiego ducha, o czym chce go przekonać? (por. Rz 8,16). Jego obecność otwiera wobec człowieka możliwość wejścia w Boski dialog – źródłowo kreatywny i realny. To wejście nie dokona się na płaszczyźnie odległej i abstrakcyjnej ogólności, lecz potrzebuje realnej konkretności. Duch Święty jest bowiem Duchem wcielenia – inkarnacji.
Ta namacalna konkretność urzeczywistnia się w Osobie Jezusa Chrystusa. On jest wcielonym Słowem Boskiego dialogu, w Nim konkretyzuje się możliwość uczestnictwa w życiu Boga. Duch Święty jest Duchem Syna – Duchem Jego wcielenia. Św. Paweł pisze: „Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy” (Rz 8,9). Doświadczenie, z jednej strony, wewnętrznej, śmiertelnej pustki, a jednocześnie, z drugiej strony, obecności Ducha Chrystusowego prowadzi mistrza z Tarsu do przekonania: „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu” (Kol 3,3). Człowiek, wędrując w głąb siebie, przekracza samego siebie. Odkrywa istniejącą w nim istotę i jej dialogiczny charakter. Dialog nie jest dodatkiem do osoby, lecz wpisuje się w jej istotę. Człowiek w dialogu, spotkaniu okrywa swoją tożsamość – „Wszystkie moje źródła są w Tobie” (Ps 87,6).
Uczestnictwo w Boskim dialogu nie oznacza nie oznacza milczącego i samotnego obserwowania danego doświadczenia (tak jak ogląda się film albo spektakl teatralny), lecz obdarowanie człowieka możliwością bycia partnerem tego spotkania. Chrystus – Słowo dialogu – wchodzi w osobistą więź z człowiekiem. Dialog pragnie dialogu. Boska konkretność pragnie ludzkiej konkretności.
Centrum całej duchowości św. Pawła jest osobista, intymna więź z Chrystusem. Wszystko inne staje się mniej istotne w porównaniu z tą relacją: „I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana” (Flp 3,8). W tej więzi dochodzi do przenikania osób – „ja” pozostaje w „ty”, a „ty” pozostaje w „ja”. Zewnętrzny dialog zamienia osamotniony monolog w wewnętrzny dialog, który we wzajemnym odniesieniu kształtuje zewnętrzną relację12.
Św. Paweł nie przedstawia w swoich listach żadnej „zdogmatyzowanej” metody życia duchowego, od której byłaby zależna możliwość dotarcia do Boga. Jego „metodą” jest Chrystus – więź z Osobą. On jest Drogą (metodą) do Ojca. Określenie „w Chrystusie” przenika całą jego duchowość13. Wielokrotnie o tym pisze: „Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was” (1 Kor 1,4-6); „W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1,4); „I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co jest wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8,38-39).
Duchowość św. Pawła jest radykalnie odgórna i obiektywna. Akcentuje nie tyle stany psychiczne człowieka przenikniętego doświadczeniem religijnym, nie uzależnia dojrzałej duchowości od poziomu inteligencji religijnej, podniosłych myśli i wzniosłych uczuć, ile akcentuje rzeczywistość istniejącą poza człowiekiem, radykalnie niezależną i obiektywną – Jezusa Chrystusa. Ta więź jest tak silna, tak osobista i realna, że to doświadczenie daje jak gdyby nowe życie: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Chrystus staje się podstawowym doświadczeniem, które nadaje życiu „jego formę, barwę i melodię”. Mistyka św. Pawła – dopełnienie całej jego duchowości – jest mistyką obiektywną. Centralnym jej misterium nie są wyjątkowe, heroiczne czy nadzwyczajne zachowania człowieka, lecz Chrystus14. W Nim otwiera się przestrzeń synostwa – dar dziecięctwa Bożego. Pisze św. Paweł: „Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi” (Rz 8,16). Tej relacji nikt nie jest w stanie mu odebrać: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce na rzeź przeznaczone. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co jest wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8,35-39)15.
5. Wobec koncepcji samorealizacji
Pragnienie własnego rozwoju, dojrzewania, wpisane jest w istotę człowieka. Spotykamy różne teorie tego procesu. Pojawiały się i nieustannie pojawiają różne koncepcje rozwoju osoby ludzkiej. Jednym z dominujących – także w przestrzeni życia duchowego – jest model samorealizacji. W tej koncepcji człowiek stawia sobie cele, do których dąży – ich realizacja obiecuje pewien poziom doskonałości. Model ten akcentuje często zbyt samotne, nie doceniające znaczenia dialogu, dążenie do rozwoju człowieka. Może on prowadzić wręcz, zazwyczaj nieświadomie, do przekonania: „Gdy będę doskonały, wtedy wejdę w relację z człowiekiem, gdy będę bez grzechu, wtedy powiem Bogu, że Go kocham”. Tymczasem oderwanie dojrzewania człowieka od więzi prowadzi do coraz większego zaburzenia. Za „doskonałą” fasadą kryje się świat zaskakująco niedojrzały – często patologiczny.
Prowadzi to nieuchronnie do innego modelu rozwoju człowieka – do koncepcji samoakceptacji. Próbuje ona przeformułować znaczenie, wartość celu, do którego się dąży. Jeżeli czegoś nie mogę osiągnąć, to obniżam poprzeczkę wzorców rozwojowych. Jeżeli nie umiem wytrwać w trwałej relacji, to być może dzisiaj taka relacja nie ma już sensu (jest czymś nienowoczesnym) i trwanie w wielu niestałych związkach będzie celem. Prowadzić to może do nadania wartości czemuś, co uważane było wcześniej za patologię (np. pewne zaburzenia ze sfery seksualnej). W ten sposób raczej hamuje się i ogranicza rozwój człowieka16.
Św. Paweł reprezentuje koncepcję, która akcentuje znaczenie więzi w procesie dojrzewania. Człowiek może się poprawnie rozwijać tylko trwając w relacji. Tu może dotrzeć do właściwej diagnozy swojej osobowości i duchowości, w tej relacji zrodzi się właściwa motywacja i siła do przemiany i wzrostu. W Drugim Liście do Koryntian św. Paweł opisuje swoje głębokie doświadczenie mistyczne: „Jeżeli trzeba się chlubić – choć co prawda nie wypada – przejdę do widzeń i objawień Pańskich. Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba. I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem (też nie wiem), Bóg to wie – został uniesiony do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać. Z tego więc będę się chlubił, a sobą samym nie będę się chlubił, chyba że moimi słabościami” (2 Kor 12,1-5). Następnie dane mu jest doświadczenie jego słabości – ukryte także za metaforą „ościenia dla ciała” (2 Kor 12,7). Konfrontacja tych dwóch doświadczeń prowadzi go do decyzji odejścia od tej relacji: „Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2 Kor 12,8-9)17.
Uświadomienie sobie swoich słabości nie jest równoważne z koniecznością odejścia – rozstania. Dojrzałość człowieka nie polega na usunięciu wszystkich słabości, aby zasłużyć sobie na możliwość trwania w relacji z Bogiem czy z człowiekiem, lecz na pokornym wejściu w relację ze świadomością swoich ułomności. To dzięki więzi można naprawdę poznać siebie (także swoje słabości) i wejść w proces dojrzewania. Dotyczy to także, w relacjach ludzkich, akceptacji słabości drugiej osoby, uwolnienie od nierealnego oczekiwania, że tylko z doskonałą, wolną od wszelkich niedoskonałości, osobą można stworzyć relację. Kochać kogoś – to pozwolić mu dojrzewać w relacji ze mną. Miłość drugiego to odwaga i pokora, aby odsłonić przed nim swoje słabości, przyjąć jego ułomności i wzrastać w spotkaniu z nim.
Św. Paweł w trwaniu w relacji z Chrystusem widzi podstawę rozwoju i przemiany człowieka18. W Nim można zobaczyć całą prawdę o sobie, o tym, co jest dobre, a co złe. W Nim można rozróżnić, co jest mocne, a co jest słabe. W trwaniu przy tym Źródle odróżnić można to, co można zmienić, od tego, co pozostać już musi niezmienione i słabe. Ta wzajemna miłość jest ostatecznie jedynym Źródłem mocy do przemiany i wzrastania w umiejętności świętych. Dlatego też mistrz z Tarsu nie chce tracić całej swojej siły na ukrywanie swojej słabości i tym samym prowokowanie zgubnej izolacji, lecz paradoksalnie eksponuje swoją słabość, aby uchronić się od tej tragedii: „I my także niemocni jesteśmy w Nim, ale żyć będziemy z Nim przez moc Bożą względem was” (2 Kor 13,4).
Także fenomen powołania apostolskiego nie jest zastrzeżony tylko wyjątkowo doskonałym i niezwykłym postaciom. Św. Paweł pisze: „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej, niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co (w ogóle) nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi” (1 Kor 1,26-31). Świadomość jego słabości towarzyszy mu także wtedy, gdy stoi przed swoimi słuchaczami: „Tak też i ja, przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością, głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (1 Kor 2,1-5).
6. Owoce rozwoju
Koncepcja rozwoju człowieka, przedstawiona przez św. Pawła, rodzi swoje owoce. Dobre skutki, dojrzałość, nie są definitywnym warunkiem wejścia w więź z Bogiem czy człowiekiem, lecz owocem pokornej, osobistej relacji. Owoce więzi przyczyniają się do większej dojrzałości związku, wzmacniają jego trwałość i piękno. Św. Paweł wymienia owoce życia w Duchu: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22-23). Zaś w Hymnie o miłości wymienia jej dojrzałe cechy: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,4-8)19. Owocność jest darem miłości, a nie osamotnienia człowieka, który udając doskonałego próbuje przekupić niedostępne, osobiste więzi. Osamotniona pustka ludzkiego ducha pogłębia dramat wewnętrznego mroku. Tylko duch pokornej miłości pozwala człowiekowi żyć i dojrzewać w świetle.
Spotkanie z mistrzem jest nade wszystko szacunkiem wobec inności. Ta świadomość pozwala wyjść z kręgu zalęknionego „ja”, które tylko we własnym towarzystwie czuje się bezpiecznie. Mistrz zachęca, aby tego, co inne, co staje naprzeciw mnie, nie odbierać w kategorii zagrożenia i banalności, lecz poprzez ufne zaufanie wejść w dialog – w przestrzeń spotkania. To w niej uświadamiamy sobie, że spotkanie jest największą wartością, która stwarza warunki rozwoju i dojrzewania. W tej przestrzeni rozpoczyna się fascynująca przemiana relacji „ja” – „to” w więź „ja” – „ty” (Martin Buber), odsłania się niezwykła droga do Osoby – od innego do Innego. Pisał Emmanuel Levinas: „Sprawiedliwość polega na tym, że w innym widzę nauczyciela, mistrza. (…) Uznać Innego to uznać głód. Uznać Innego – to dawać. Ale dawać nauczycielowi, mistrzowi, temu, do kogo w wymiarze wysokości mówimy «panie» (vous)”20.
Takim mistrzem jest św. Paweł. Ten szczególny tytuł „św.” określa tych mistrzów, którzy nie zatrzymują na sobie, lecz prowadzą do Mistrza, w którym „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28). Mistrzowie pozostawiają zawsze wolne miejsce przy stole. Obok Tymoteusza, Tytusa, Łukasza, Lidii, handlarki purpurą, jest miejsce dla nowego ucznia – od niego zależy, czy tam usiądzie.
Zdjęcia, nagrania, wspomnienia
prosimy przesyłać na poniższy adres mailowy.
Większe pliki można przekazywać za pomocą Wetransfer.com, Google Drive lub Dropbox.
Celem nawiązania kontaktu
prosimy o podanie imienia, nazwiska, numeru telefonu (lub adresu e-mail).
Zastrzegamy sobie prawa skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.
+48 509 987 382
osoba odpowiedzialna
dr Ryszard Paluch
Wszelkie prawa do zawartych na stronie materiałów (utwory tekstowe, audio, foto, wideo i inne) są zastrzeżone i objęte prawem autorskim. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości serwisu internetowego www.kskrzysztofgrzywocz.pl wyłącznie do użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie zawartości niniejszego portalu lub jej sprzedaż, wykorzystanie do publicznego odtwarzania (całości lub fragmentów utworów) są - bez uprzedniej pisemnej zgody administratora - zabronione i mogą stanowić naruszenie ustawodawstwa o prawie autorskim.